poniedziałek
jednym z założeń tego biuletynu jest to, że nie ma oczywistości — dlatego już się nie dziwię, że ktoś nie zna The Necks, których z okazji ich poznańskiego koncertu zacząłem przezywać najlepszym zespołem świata, a gdy ktoś pyta, dlaczego, to mówię, że tego nie da się wyjaśnić, to trzeba po prostu przeżyć, dlatego w poniedziałek nie ma lepszego miejsca niż Pawilon, gdzie australijskie trio wystąpi w ramach cyklu LAS + nie, nie polecę jednego albumu, ponieważ wszystkie są wspaniałe
wtorek
o koncercie Necksów wiadomo było od dawna, natomiast względnie niedawno okazało się, że MAF nie spoczywa na laurach i na kolejne Lunaje (także w Pawilonie) zaprasza Svitlanę Nianio — to też jest święto i kolejna ważna postać, która zapewne po raz pierwszy odwiedzi Poznań + na BC jest jej kultowy album z KOKA Records, ale są też inne różności, fani Księżyca zapewne wiedzą, gdzie tego dnia należy być, ale może fani Meredith Monk też dobrze zrobią, udając się w to samo miejsce
środa
Avon Terror Corps można już za samą nazwę polubić, a jeszcze bardziej za to, co wydają — najnowsze rzeczy są niczego sobie, ale ja chętnie wracam do składanki No Sleep ‘Til Avon, która jest dla mnie spełnieniem wyobrażeń o post-punkowych latach 80., gdzie obok siebie istniał industrial, noise, nowa i zimna fala, dub, a także hip-hop, parateatralny eksperyment czy poezja dźwiękowa
czwartek
mi wiele frajdy sprawiło wysłuchanie rozmowy Jana Błaszczaka z Dizkretem, choć zdaję sobie sprawę, że osobom mniej wkręconym w hip-hop może jej dostarczyć mniej, ale uważam, że warto spróbować, bo wiele poruszanych tu kwestii jest wręcz uniwersalnych — są to w wielu momentach tak naprawdę rozważania o, za przeproszeniem, istocie sztuki i sensie tworzenia
piątek
kontynuujemy wątek hip-hopowy za sprawą mojego miksu, który opiera się na tym gatunku, ale zawiera kilka twistów, skład osobowy tak się przedstawia: Elemer
Masta Ace, JANKA, Żyto & Noon, 11, Piernikowski & Hades, Imaginary Number, CRANK ALL & HAŁASTRA, Próchno, Siny, DJ / rupture, Doctor Jeep, Belmondawg
sobota
Raven Chacon dostaje plusa na starcie za tytuł nawiązujący do słynnego zbioru złożonego przez La Monte Younga, tu mamy An Anthology of Chants Operations, a owe zabiegi, jakim poddano pieśni, musiały być znaczne, bo mało pieśniowe są te utwory, co nie znaczy, że nie interesujące — wręcz przeciwne, a jeśli jeszcze nie jesteście zachęceni, to może pomoże fakt, że Chacon uczył się u Jamesa Tenney’a, Mortona Subotnicka, Michaela Pisaro i Wadady Leo Smitha, co daje ożywczy miks
niedziela
niniejszym inauguruję nową rubrykę: niedziela z bastille musique, na pierwszy ogień Luke Bedford i tu także warto przywołać trop nauczycielski, bo muzyka tego kompozytora przywodzi na myśl twórczość George’a Benjamina, u którego pobierał nauki, do tego można by dorzucić Rebekę Saunders i Salvatore Sciarrino, ale to nie wyczerpuje bogactwa jego propozycji — gdybym musiał określić ją jednym słowem, to pewnie byłoby to: obiektywna + ta muzyka zdaje się nie wyrażać uczuć, nawet w operze, a co dopiero w dziełach instrumentalnych, ale jej magia polega na tym, że jest w stanie uczucia wywołać i to niezwykle rozmaite, a żeby poczynić ryzykowną klamrę, to nie jest wcale tak daleko od niektórych studyjnych propozycji The Necks