poniedziałek,
czyli first things first: wyszła nowa płyta graindelavoix Ex nihilo i jest, jak należało się spodziewać, cudowna, to kontynuacja przygody z Josquinem Desprez, do tego Obrecht i Ockeghem, a także mniej znani kompozytorzy – Bernardino de Ribera i Giaches de Wert, tutaj dwa fragmenty na zachętę
wtorek
odkrycie sklepowe, czyli Wiązanka Melodii Młodzieżowych, czyli debiut Formacyi Nieżywych Schabvf, pochodzące z tej płyty Palę faję czy Klub Wesołego Szampana to były przeboje mojego dzieciństwa, ale teraz odkryłem wieńczący album Zangaro, prawie ośmiominutowy kawałek, fajnie transujący, przez moment nieco orientalny
środa
Ponda to pełen uroku i luzu album Patricka Bebeya, tak, tak, syna wielkiego Francisa, który sam autor dowcipnie określa jako AMAYA jazz (African Modern And Yet Authentic), bardzo smaczne i słoneczne, przyda się teraz
czwartek
„W tej atmosferze wściekłości i narzucenia sobie zamknięcia we własnym mikrokosmosie przyszłość nie jest już rozumiana jako obietnica możliwego postępu. Teraz jawi się ona jako dyslokująca i rozmywająco-rozcieńczająca siła, jako doświadczenie czysto negatywne. To prawda, że w kilku krajach na świecie ludzie się buntują, doznając z tego powodu okrutnych form represji. Jednocześnie wielu z nich przestało wierzyć w możliwość prawdziwie przeobrażającego działania. Z trudem przychodzi im wyobrazić sobie jakiekolwiek zerwanie z istniejącymi obecnie ramami myślenia i działania. W końcu poddają się i odwracają od projekty emancypacji człowieka.”
a jako soundtrack do Brutalizmu Achille’a Mbembe (przetłumaczonego przez Oskara Hedemana, a wydanego przez niezawodny Karakter) proponuję when the dandelions no longer grow i.o (z podziękowaniami za polecajkę dla Wojtka), posłuchajcie i powiedzcie mi, z czym wam się to kojarzy?
piątek
akurat ostatnie wydawnictwo YUKU niezbyt mi podpasowało, ale to generalnie solidna firma i warto ją śledzić, czego dowodem choćby Hungry Claws Esther
sobota
jak nie chcecie przyjść do teatru, to teatr przyjdzie do was, czyli kolejny raz polecam twór Krystiana Lady dostępny na OperaVision, ale D’ARC nie jest operą (mamy zaledwie jedną arię), tylko czymś co bardzo chętnie nazwałbym teatrem muzycznym, mając świadomość, że u nas ten termin kojarzy się raczej z musicalem… tak jak w przypadku projektu verdiowskiego, o którym tu było, Lada znów zrobił pewne pasticcio, tym razem za materiał posłużyli Bach, Roman Padlewski i Julius Eastman, a także Teoniki Rożynek, Dobrawa Czocher, Rafał Ryterski i Wojciech Błażejczyk, i znów jest to (także) o pamięci, o tym, co zostanie z danego czasu, a jeśli chodzi o zabiegi, to mi zapadło w pamięć użycie ognia i topnienie woskowej figury, które przypomina paradoksalnie użycie lodu w The Man With Night Sweats
niedziela
ale ta nowa Saagara to jest coś! takie coś, że jak włączyłem, to musiałem sprawdzić, czy na pewno dobrą płytę, wiem, to dziwny komplement, ale poprzednie krążki nie do końca mnie porywały, a ten tak, bo jak ta elektronika jest organiczna, jak się wspaniale klei z instrumentami (w sumie zaskoczenie, ale też nie, że wydał to Glitterbeat, taka wytwórnia ścichapęk, bez fanfar robiąca swoje), no a jeśli czytacie to zgodnie z kalendarzem, to dziś (17.11) jest możliwość usłyszenia nie tylko Saagary, ale także Zimpla z Holdenem i solo w CK Zame
k